Na rynku przewozów osób trwa od jakiegoś czasu mała rewolucja, do której wybuchu przyczyniły się aplikacje pomagające w znajdywaniu odpłatnej "podwózki". Przykładem takiej aplikacji może być amerykański Uber, który działa także i w Polsce. Za pomocą aplikacji UberPop użytkownik może wskazać gdzie chciałby pojechać, zaś ta wskaże mu najbliższego "usługodawcę", który za określoną stawkę go podwiezie.
Jak łatwo się domyślać, powyższy pomysł wzbudza ogromne oburzenie w środowiskach taksówkarzy, którzy dostrzegają w aplikacji ogromną konkurencję. Co więcej, taksówkarze podkreślają, że z winy aplikacji przewozów podejmują się osoby pozbawione specjalnych badań lekarskich i nieprzygotowane do tego typu zajęcia.
W sierpniu w niemieckim Frankfurcie miała miejsce rozprawa, w której taksówkarze z Taxi Deutschland skarżyli twórców aplikacji. Sąd stwierdził wówczas, że do zakończenia postępowania sądowego Uber nie może prowadzić swojej działalności w Niemczech. Wczoraj ten sam sąd zmienił jednak zdanie, stwierdzając, że wspomniany zakaz był bezpodstawny. Uber w pewnym sensie więc wygrał i do czasu zakończenia postępowania sądowego może nadal świadczyć usługi na terenie Niemiec.